Głucha cisza w telefonie nie sprawiła, że przestał ją słyszeć.
W jego uszach brzmiał cudowny dźwięk jej głosu. Głosu ciepłego, drżącego, przejętego, pełnego uczucia. Pomyślał, że to jest ta jedna jedyna na którą tyle czekał. Ręce nadal mu drżały z przejęcia. Nie pomyślałby, że spotka go to wspaniałe uczucie kiedykolwiek.
Spotkał Anioła na środku ulicy. Do tego wszystkiego Anioł miał tak cudne imię.
Liliana - brzmiało mu w uszach dźwięczne jej imię.
Jej imię przywoływało mu na myśl piękny kwiat.
Tak bardzo cieszył się na myśl o spotkaniu z jego Szczęściem.
Liczył godziny do spotkania, minuty.
Zdawało mu się, że trwa to wieczność, że zegar
się zatrzymał bezlitośnie dla niego, że czas stoi w miejscu.
Czy potrafi jeszcze zasnąć? W końcu do 17 jeszcze tyle godzin. Niestety w tej chwili sen to nie jest to czego mu najbardziej potrzeba. W głowie ma tylko dźwięk jej głosu i słowa:
"Do zobaczenia Piotrze".
Jeszcze nigdy nikt go tak nie nazwał, nigdy to nie brzmiało tak ciepło z takim uczuciem. W jej ustach było to jak muzyka. Myślał tylko czy miejsce spotkania jest odpowiednie dla niej. Czy spodoba się jej tam.
Myślami był gdzieś daleko. Błądził w przestworzach i myślał tylko o niej.
Rozmyślał jak postąpi, czy nie rozczaruje jej swoim zachowaniem. Co zrobić, żeby wypaść jak najlepiej.
Czy po prostu być sobą...
Tik tak, tik tak, słyszał w uszach dźwięk zegara...
Zamyślony i rozmarzony siedział nieruchomo...
...
Było po 16, gdy Piotr zbierał się do wyjścia. Zastanawiał się jak to będzie, czy podoła, czy spełni jej oczekiwania.
Droga do parku była dla niego przyjemna. Słońce świeciło mocno ale nie było gorąco. Lekki wietrzyk poruszał gałęziami drzew i delikatnie muskał jego twarz. Po drodze mijał ludzi zamyślonych i zabieganych. Przejętych swoim codziennym życiem. Szedł przed siebie a przed oczami miał jej twarz, jej uśmiech, jej piękne oczy i namiętne usta.
Zbliżał się do wejścia głównego w miejscu gdzie się umówili.
Dochodziła 17 a w bramie nie było nikogo. Zbliżał się niepewnym krokiem rozglądając dookoła za swoją nieznajomą.
Zatrzymał się i czekał, aż Liliana się zjawi. Niecierpliwie spoglądał na zegarek.
Nagle poczuł jak czyjeś dłonie zasłaniają mu oczy. Rozpoznał jej zapach, zapach perfum których używała. Miała tak delikatne palce, że aż przyjemnie było je czuć na twarzy. Usłyszał tylko dwa słowa:
- Zgadnij kto?
Jak mógł nie wiedzieć, jak mógł jej nie rozpoznać. W końcu nie mógł doczekać się tej chwili. Wyszeptał tylko cicho:
- Liliana.
Odwrócił się i w spojrzał jej prosto w oczy. Serce o mało m nie wyskoczyło mu z piersi. Ten widok zapierał dech . Jeszcze nie miał okazji spojrzeć jej tak głęboko w oczy. Mógł tak stać i patrzeć, gdyby Liliana nie zapytała:
- Będziemy tak stać?
Piotr ocknął się w tej chwili i nie wie jak to się stało ale złapał ją za rękę i powiedział:
- Chodź ze mną. Zabiorę cię w pewne miejsce o którym nikt nie wie.
Czuł, że ona się go nie boi, dziwne to było ale mimo, iż ledwo się poznali dążyli się zaufaniem.
Prowadził ją ze rękę i był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Czuł jej dotyk, jej puls. Wyczuwał przez dłoń jak jej serce mocno bije i ona czuła z pewnością to samo. Zapytał tylko:
- Dlaczego?
A ona wiedziała co miał na myśli i powiedziała:
- Serce nie sługa.
Szli w milczeniu ale ta cisza wyrażała więcej niż potok słów. Spoglądali sobie w oczy ukradkiem. Palce ich dłoni splatały się w gorącym uścisku. Szli powoli przed siebie a raczej to Piotr prowadził ją za rękę.
- Zamknij oczy i daj mi się prowadzić - powiedział.
Zgodziła się bez namysłu. Trwało to chwilę a gdy zatrzymali się i powiedział otwórz oczy. To co zobaczyła przerosło jej wszelkie oczekiwania.
- Jak tu pięknie powiedziała. Teraz już wiem, że moje przeczucie mnie nie zwiodło. Zapamiętam ten widok do końca życia.
Spojrzała mu prosto w oczy i pocałowała delikatnie w usta. Piotr zaniemówił z wrażenie. Poczuł jak serce podchodzi mu do gardła i nie potrafi wykrztusić z siebie ani słowa. To było coś czego nie potrafił opisać. W tak ważnej chwili brakło mu słów. Miał ochotę poczuć raz jeszcze jej usta na swoich. Zdawało mu się że śni.
- To nie sen - powiedziała Liliana, jakby czytała w jego myślach.
Usiedli na ławce obok siebie patrząc sobie głęboko w oczy. Wziął teraz jej obie dłonie w swoje i wyszeptał:
- Jestem szczęśliwy siedząc tu z Tobą i patrząc Ci w oczy.
c.d.n.