Czasomierz

sobota, 15 grudnia 2012

Oczekiwanie...

Czule ją obejmował i przytulał do siebie. Lekarz, który podbiegł w tej chwili odsunął go na bok i zaczął sprawdzać stan zdrowia Liliany. Pierwsze słowa jakie padły z ust Piotra brzmiały:
- Ratujcie ją. Ona musi żyć. Nie pozwólcie jej umrzeć.
Lekarz zajmował się Lilianą i nie zwracał uwagi na to co mówi Piotr. Zawołał sanitariuszy i położyli Lilianę na noszach. Śpieszyli się czym prędzej, załadowali nosze do karetki wraz z Lilianą a lekarz zapytał:
- Czy jest tu ktoś z rodziny?
- Jestem jej najbliższą osobą jaką ma - odezwał się Piotr.
- W takim razie proszę z nami do karetki.
Pośpiesznie wsiedli a karetka ruszyła na sygnale.

Piotr trzymał mocno Lilianę za dłoń i ciągle powtarzał:
- Kochana jestem przy Tobie. Nie zostawię Cię. Nie mogę Cię stracić jesteś całym moim życiem i wszystkim co mam. Tak bardzo Cię Kocham.
Karetka gnała a Piotrowi zdawało się, że trwa to i trwa. Patrzył na Lilianę ale jej oczy pozostawały zamknięte. Czuł ogromne przerażenie i strach. Zatrzymali się a drzwi karetki otworzyły się. Sanitariusze pośpiesznie wyciągnęli nosze na których leżała Liliana i jechali teraz szpitalnym korytarzem. Piotr szedł obok i trzymał wciąż Lilianę za dłoń. Patrzył na nią i w tej chwili Liliana otworzyła delikatnie oczy. Spojrzała na Piotra ale nie była w stanie wyszeptać ani słowa. Dojechali do sali operacyjnej i w tym momencie Piotr został poproszony o pozostanie na korytarzu. Patrzył jak znika mu z oczu jego Ukochana.
Został sam, sam ze swoimi myślami, ze swoim smutkiem. Jego serce wypełniał żal i strach.
Siedział na korytarzu, spoglądał na zegar i miał wrażenie, że czas się zatrzymał, tak wolno płynął. Słyszał tylko bicie swego serce i tykające wskazówki zegara. Miał przed oczami tylko jedno. Moment wypadku. Zarzucał sobie, że to z jego winy do tego doszło i prosił Boga, żeby to się nigdy nie stało. Wolał, żeby to jemu się przydarzyło a nie jego Ukochanej. Siedział i czekał. Spojrzał w lewą stronę i poczuł, że musi tam iść. Podszedł do drzwi uchylił je i w tej chwili znalazł się w szpitalnej kaplicy. Podszedł pod ołtarz i padł na kolana modląc się żarliwie o powrót do zdrowia jego Ukochanej.
- Panie Boże. Nigdy nie prosiłem Cię o nic ale teraz mam ogromną prośbę, pozwól jej żyć, pozwól żyć Lilianie. Nie zabieraj mi jej. Jest wszystkim co mam. Obiecuję Ci, że nigdy jej nie zranię tylko pozwól jej wrócić do zdrowia.
Klęczał tak i długo rozmawiał z Bogiem. Minęła godzina może dwie. Wyszedł na korytarz usiadł na krześle i czekał. Po chwili podszedł do niego lekarz i zapytał:
- Czy jest pan z Rodziny Pani Liliany?
- Nie jestem ale ma tylko mnie. Co z nią? Jak się czuje?
- Już jest po operacji. Przenieśliśmy ją na salę gdzie musi wypoczywać - powiedział lekarz.
- Czy...czy mogę do niej pójść?
- Tak ale proszę jej nie przeszkadzać. Potrzebuje teraz dużo wypoczynku.
Piotr udał się w kierunku który wskazał mu lekarz, wszedł do sali i zobaczył Ukochaną, która leżała na łóżku. Spała jakby nic się nie wydarzyło i gdyby nie bandaże jakimi była owinięta wcale by nie powiedział, że coś się dziś wydarzyło. Usiadł na krześle obok jej łóżka i wziął w swoją dłoń jej rękę. Położył głowę na jej dłoni i przytulił się.

c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz